Światowy rynek lotniczych przewozów cargo jest w fazie dynamicznego wzrostu, chociaż można zauważyć, że jego skala jest uzależniona od obszaru geograficznego i branż, które korzystają z tego rozwiązania.
E-commerce lubi latać
E-commerce staje się kluczowym graczem na rynku lotniczego cargo. Jest to m.in. efekt niesłabnącej popularności chińskich platform sprzedażowych w Europie i USA. W tym roku aplikację jednego z najpopularniejszych serwisów pobrało 100 mln użytkowników na świecie. Tylko biznes lotniczy jest w stanie zapewnić obsługę tych towarów przy zachowaniu atrakcyjnego czasu dostawy dla konsumenta. Według firmy badawczej Trade and Transport Group eksport e-commerce i towarów o niskiej wartości z Chin wzrósł o 30% rok do roku w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2024 r., a dostawy do Europy i USA wzrosły odpowiednio o 38% i 30%.
Obecnie rynek jest zdominowany przez niskokosztowe linie lotnicze z regionu Azji Centralnej i Chin, jednak wyraźnie widać, że chęć na obsługę tego segmentu rynku mają też inni gracze. Temat badają m.in. linie lotnicze z UE i widać, że przekierowują część swojej floty frachtowców w poszukiwaniu zysków związanych z obsługą e-commerce. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku przewoźników z Zatoki Perskiej, takich jak Qatar Airways i Emirates, które rozwijają serwis w kierunku Hongkongu, co odbywa się kosztem np. dobrze wycenianych połączeń z Australią. Gwałtowne skutki relokacji floty samolotów typu CAO (CargoAircraftOnly, czyli tych dedykowanych do przewozu towarów) widać już teraz w Ameryce Południowej, a najbardziej na największym brazylijskim lotnisku São Paulo – Guarulhos, gdzie po wspomnianych zmianach, masy towarów zalegają nie tylko w magazynach, ale także na płycie lotniska.
Cały komentarz pod linkem.